Witam. Ostatnio napisałem o tym, że utwory nieopublikowane Michaela Jacksona są w rękach Sony Music. Czy to dobrze? Nie wiem. Z jednej strony ciesze się, że mimo śmierci Michaela będę mógł kupić kolejną płytę jego autorstwa. Z drugiej strony, stwierdzenie "jego autorstwa" nie jest wcale takie oczywiste i to mnie najbardziej martwi. Ale zacznijmy od początku.
Już kilka miesięcy po śmierci Jacksona pojawiła się pierwsza pośmiertna płyta - singiel nazwany "This Is It". Opinie były różne. Jednym piosenka się podobała, innym przeszkadzał dość niewyraźny wokal. Dla mnie piosenka była całkiem ok. Zyskała uznanie szczególnie w stacjach radiowych, gdzie dość często można było ją usłyszeć. Niedługo po tym Sony wydał album "This Is It". Myślicie, że była to płyta z nowymi piosenkami? Nic z tego. To był zwykły chwyt marketingowy $ony. Album to piosenka This Is It i zwykła składanka starych utworów artysty, które miał wykonywać na trasie koncertowej. Niezły sposób, żeby zarobić...ale idźmy dalej..
Pomijając różne wycieki piosenek z internetu dochodzimy to albumu "Michael". W końcu całkiem nowy album, z nowymi piosenkami, nowymi brzmieniami wydany 10 grudnia 2010. Utwory nie są z "jednej epoki". W internecie można poszukać, że piosenki, które znalazły się na CD nagrywane były w latach 1982-2010. Oczywiście jako fan Michaela udałem się do sklepu i zakupiłem płytę. Odsłuchałem ją dwa, może trzy razy pod rząd. Coś mi się nie zgadzało...ciężko było mi tam znaleźć tego charakterystycznego "czegoś", co było na poprzednich albumach. Wokal wydawał mi się mocno zremasterowany, miał jakąś inną barwę, brakowało mi basu i perkusji. Zdałem sobie sprawę, że przecież Michael nie pracował nad tą płytą tylko ludzie z $ony. Tak więc nie posłucham już nigdy nowych piosenek w takiej formie, jaką chciałby dać nam Jackson.
Michael w swojej pracy był niezwykle perfekcyjny, wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. Myślę, że tych cech zabrakło ludziom z Sony. Wokalista grupy Black Eyed Peas - Will I Am współpracował z Michaelem w roku 2008. Pomagał mu w wydaniu płyty jubileuszowej z okazji 25-lecia Thrillera. O albumie Michael wypowiedział się następująco: " Znałem tego człowieka , był bardzo krytyczny wobec najmniejszych detali. Angażował się w każdy etap powstawania muzyki, w miks, mastering, we wszystko.Jak można wydać album Jacksona, kiedy nie jest on do końca jego dziełem? To nie Michael Jackson. Słyszałem w internecie piosenkę Breaking News i pomyślałem: To nie jest Mike".
Słowa "To nie jest Mike" możemy brać dosłownie. Wiele osób, w tym sam Quincy Jones (z którym Michael tworzył jego największe albumy) twierdzą, że to nie Michael śpiewa w większości piosenek na płycie. Głównym wokalistą ma być niejaki Jason Malachi. I według mnie to jest prawdą. Sony zaraz po rozgłosie tych plotek zablokował kanał piosenkarza w serwisie YouTube. Na dodatek wielu uważa, że piosenka "Monster" to totalny fake, utwór nienależący do twórczości Jacksona.
Jak więc mamy "delektować" się nowymi "starymi" piosenkami, skoro Sony robi sobie takie żarty?? Dla mnie, jest to nienormalne, wykorzystywanie Michaela do prania pieniędzy. Od momentu wydania tego albumu, do każdej nowej piosenki podchodzę z dużym dystansem. Wolałbym, żeby na nowych albumach znalazły się utwory niedokończone, niewyraźne ale przynajmniej oryginalne, np takie jak ta: "Hot Street". To odrzutek z Thrillera, ale co z tego. Po co "grzebać" w tej piosence, skoro brzmi świetnie?
Cóż, ja mimo wszystko nie zgadzam się z tym przekonaniem, że na tej płycie jest głos Michaela. Nie chcę mi się wierzyć, że Sony miałoby czelność zrobić aż taki przekręt. Nawet jeżeli tak się stało, to chyba wolę o tym nie wiedzieć. Będą zerować na śmierci Michaela przez kilka kolejnych lat i my niestety nie możemy nic na to poradzić.
OdpowiedzUsuń